Niby nic, a tak to sie zaczeło...
Miłość do gotowania wybuchła feeria rozmaitych doznań w momencie, gdy skończyłam lat 7 i pół. Gdy oznajmiłam rodzicom jeszcze śpiącym, że chce gotowac. Stojąc nad Nimi z zeszytem i ołówkiem skrzętnie notowałam jak gotuje się zupę pomidorową.
Jakaż była Moja radość, że się udało.
Od tamtej pory tworzę...
Pieczenie to inna para kaloszy. Do tego trzeba czasu. Czasu by dojrzeć jak pomidor na słońcu. Piec mogę kurczaka, bądź szynkę, ale ciasto....
Zamiłowanie i do tego nastąpiło z tym, ze dużo później. Dojrzewałam do tego latami i wiem, że w końcu dojrzałam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przydało sie? podziel sie tym ze mna;)